poniedziałek, 9 lipca 2012

Witajcie

Tym razem 4 miesiące przerwy. Nic na to nie poradzę. Internetu w domu dalej nie mam i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Między czasie sporo się u mnie działo. Zacznie od najważniejszego. Teoretycznie nie zdałem. Z matematyki. Praktycznie, będę miał poprawkę w ostatni tydzień sierpnia. Scooby się smieje, że nie zdałem, ale jak ją zaliczę to ja będę się  śmiał z niego. Przyznam, że jak mi się to uda, to tylko i wyłącznie z pomocą szczęścia, tak właśnie wygląda moja sytuacja. On się uczy całe, dosłownie całe, 10 miesięcy, a ja w miesiąc nauki w wakacje zaliczę cały materiał i dostane taką samą ocenę jak on. Ale, takie pierdolenie. Najpierw muszę się pouczyć. I przyznam się, że robię to jak nigdy, jak powalony. Na razie korepetycji udziela mi moja była trenerka, teraz nauczycielka. W sierpniu mam zamiar wziąć korepetycje u pewnego profesora, który uczy nauczycieli matmy. Istne szaleństwo. Może mnie ograbić, bo bierze 100zł za 2h, ale jeśli zdam to warto. Moja zgrabna wychowawczyni w maju stwierdziła, że jeśli doprowadzę do jednego nie zaliczenia na koniec roku, to będzie cud. To była prawda, bo w drugim semestrze miałem 8 zagrożeń, plus jeszcze 4 niezaliczenia z pierwszego semestru. Spiąłem dupę i okazało się, że jak chcę się uczyć to mi to wychodzi. Zaliczyłem wszystko co mogłem, bo za matme się nie brałem. Nie opłacało mi się tracić czasu na nią, bo miałem niezaliczony pierwszy semestr i drugi. Wolałem doprowadzić do poprawki. I mi się udało. Większym cudem będzie jak jeszcze zaliczę to matmę. Wtedy mojej Pani profesor, która osobiście mnie nie lubi, będzie łyso. Tyle o szkole. Między czasie na wakacje znalazłem sobie pracę. Wiem jak to brzmi, bo pracuje u mamy. Ale zatrudniła mnie jako normalnego pracownika z normalnym wynagrodzeniem. Jestem jej zastępcą. Jeśli jestem w pracy muszę robić to samo co ona, czyli.. wszystko. Mniejsza z tym, nic innego się u mnie nie dzieje. Opowiem teraz o na prawdę niesamowitym filmie. Nietykalni :
O filmie można napisać bardzo dużo. Niby to dramat, niby to o kalectwie, ale ten film z dramatem i kalectwem ma mało wspólnego. Można go polecić tylko jako komedie. Nie spodziewałem się, że ten film będzie taki zabawny, ponieważ nie cenię i nie lubię francuskich filmów. Obejrzałem go tylko ze względu na świetne oceny i świetną recenzję. Zacznijmy od tego. Philippe jest sparaliżowanym miliarderem. Szuka sobie opiekuna. Całkiem przypadkowo trafia na Drissa, który tylko szuka kolejnego podpisu na papierze o zasiłek. Tak się wszystko złożyło, że Filipek zatrudnił właśnie tego wyluzowanego Drissa. I tyle o filmie. Serio. Przez następne 1.5h opiekun ciśnie kalekę, z powodu kalectwa. A ten odpłaca mu się wymuszanym czyszczeniem odbytnicy. W filmie są na prawdę śmieszne sceny, śmieszne odzywki .Przyznam, reżyser trochę pod koniec dramatyzuje, ale nie na tyle ile powinien. Co by nie było film nie zasługuje na pierwszą trójką w zestawieniu najlepszych filmów w historii, jak to zrobili na na filmwebie. Zepchnęli Forresta Gumpa z 3 na 4 miejsce. Z tego się nie cieszę. Mimo wszystko gorąco polecam ten film. 

François Cluzet
Omar Sy

Aktorzy mało znani, przyznaję. Ale już dałem wiele powód, by obejrzeć ten film. Miałem skończyć z pozdrowieniami, ale jakoś się nie mogę powstrzymać. Pozdrawiam Adiego, nie Albinosa, tylko Adiego. Mam nadzieję, że zajebiesz egzaminatora i zdasz za pierwszym razem. 

Narazicho!